Ten film nie powinien się aż tak podobać, bo to naprawdę prosta, nieskomplikowana opowieść o niespełnionej miłości, bez zawiłości i psychologicznych głębi. Ma jednak w sobie emocjonalny ładunek (kojarzący mi się z Przed wschodem słońca Linklatera) zbudowany na doskonale napisanych dialogach i malowniczych, pięknych ujęciach. Rozmowa w barze czy dialog w łóżku to prawdziwe złoto… I niby to takie proste, a jednak wciąż nie chce wyjść z głowy.
Jejku, dokładnie! Myślałam, że tylko mnie i że nikt już nie pamięta tego filmu!...
To prawda. Ta rozmowa w łóżku to było tak bardzo bliskie i głębokie . Końcówka również przepiękna
Końcówkę ? Stoją chwilę na schodach ich domu tuż po odjechaniu taxi, obejmuje ją ramieniem kiedy ona jest zapłakana
Nora rozmawia z mężem o tym jak się spotkali i czy aby na pewno są sobie przeznaczeni. On porównuje jej historię z filmem w którym on byłby złą postacią która ukradła Norze szansę na miłość z jej bratnią duszą. Wyraża też swoje wątpliwości co do tego czy jest dla niej wystarczający i mówi o tym że istnieje w jej umyśle świat którego on nigdy nie zrozumie ze względu na kulturowe/językowe różnice między nimi. Oczywiście parafrazuję.